» Biblioteka Jedynego » Grimoire Mistrza Gry » Zamek Cavarel

Zamek Cavarel

"Zamek Cavarel, cierń na mapie Kary. Drażniący dumę rycerstwa i wzbudzający niepokój Inkwizycji. Heretyckie gniazdo, martwe, wydawałoby się, od dwóch stuleci. Zniszczone ogniem i żelazem. A jednak, posępne ruiny naigrawają się z niedawnych zwycięzców, stanowiąc schronienie dla sił mroczniejszych, niż te, które ongiś wypleniono..."

Zamek został wzniesiony w X wieku, przez przybyłych do Kary krzyżowców. Szybko stał się siedzibą rodu dor Istra, który od nazwy zamku przybrał nazwisko de Cavarel. Wielu godnych następców kontynuowało tradycje krucjatowe, rozszerzając i utrwalając panowanie karianizmu na terenach odebranych Valdorowi. Ród cieszył się dużym szacunkiem, lecz nie odgrywał niemal żadnej roli w polityce, jako że ziemie Cavarelów leżały dość daleko od stolicy.

Upadek nastąpił w połowie XIV wieku, za sprawą herezji. Wytępiona w Kartinie sekta odrodziła się w Karze, za sprawą dwojga ludzi. Mnicha Egberta, wyklętego przez Papieża herezjarchy i Leonetty de Cavarel, ostatniej dziedziczki zamku.

Wszystko rozpoczęło się w dniu św.Walamora, gdy Egbert uniknął pojmania w Sarancie i znanymi jedynie sobie ścieżkami przedostał się w granice Półwyspu Młota. Był wycieńczony, obdarty i zmieniony przez prześladowanie do tego stopnia, że nie rozpoznany prze rycerstwo ani Kościół dotarł aż do ziem pani Leonetty. Słusznie mniemając, że może nie przeżyć kolejnego dnia w dziczy, postanowił poprosić o pomoc w widocznym z daleka zamku. Gdy tam dotarł, dowiedział się szybko, że pani tych ziem jest w ciężkiej żałobie, po zmarłym niedawno mężu i straconym niemal jednocześnie dziecku. Uznając, że oto los mu sprzyja, Egbert postanowił stać się pocieszycielem nieszczęsnej niewiasty. Zataił przed nią swoje imię i pochodzenie, podszywając się pod świątobliwego ascetę, wędrującego od Katedry do Katedry, w poszukiwaniu oświecenia. Pani de Cavarel, będąc zbyt przygnębioną, by wyrazić większe zainteresowanie nietypowym gościem, w dobrej wierze przyjęła go pod swój dach, gdzie niebawem się zadomowił.

Egbert, tymczasem, korzystając z praw gościa, jął sączyć w uszy wdowy jad herezji. Oto, prawił, dusza jest tworem wiecznym, żaden demon nie jest w stanie jej zniszczyć, niezależnie od zgody, lub niezgody człowieka. W związku z tym, piekło, które zamieszkują deviria jest miejscem zesłania grzeszników na pokutę, etapem przejściowym. Dusza, odcierpiawszy męki za swój ziemski żywot, oczyszczona wraca do kręgu istnień, aby się odrodzić. Nikt więc nie jest potępiony na zawsze i nawet najczarniejsza magia nie jest w stanie skazać człowieka na niebyt po śmierci, na rozerwanie na strzępy przez deviria, jak głoszą to biskupi. Nie chcą przekazywać ludziom prawdy, obawiając się o swoją doczesną potęgę, której podstawą jest posłuszeństwo i utrzymywanie ludzi w strachu przed grzechem.

Wdowa przyjmowała początkowo jego nauki niezbyt chętnie, do czasu, kiedy mnich obiecał jej, iż sprawi, że ujrzy ona duszę swego nieodżałowanego małżonka, która po piekielnej karze wraca do świata żywych. Pan de Cavarel nie był dobrym karianinem, zatem największym bólem napełniał wdowę fakt, że nie spotkają się w kolejnych wcieleniach, ba, nawet śmierć ich nie połączy. Przeklęta niech będzie miłość, jeśli prowadzi na manowce herezji!
Egbert uczynił to, co obiecał, a obraz, który wdowa ujrzała w lustrze, będącym jakoby oknem do innego świata, przekonał ją o prawdziwości tego, co mówił świątobliwy asceta. Stała się odtąd najgorliwszą wyznawczynią jego poglądów. Jej dwór i poddani nawrócili się wraz z nią, część dobrowolnie, część pod przymusem.
Wysłannik lokalnego biskupa, ojciec Murcjan był pierwsza osobą z zewnątrz, która zetknęła się z sektą Egberta. Wizytując jak co roku odległą parafię, do której należały ziemie pani Cavarel, zdziwił się mocno słysząc, co Egbert głosił z ambony. Podejrzewając odstępstwo od kanonu Kościoła zawezwał go na dysputę, przed obliczem Inkwizycji w Radeście. Herezjarcha, co oczywiste, nie zgodził się na to i namówił swoją protektorkę na zgładzenie wizytatora. Ten jednak, korzystając z pomocy wieśniaków zdołał zbiec i zawiadomić biskupa. Ten z kolei nie zwlekając powołał oddział uczonych teologów i pod silną eskortą swej straży wysłał, aby stwierdzili poprzez śledztwo, czy w zamku doszło de herezji i w razie potwierdzenia przypuszczeń pojmali i przyprowadzili winowajcę.

Śledczy biskupi zostali zaatakowani tuż po przybyciu na ziemie Cavarelów, co jasno dało wszystkim do zrozumienia, że dzieją się w tym lennie rzeczy, które Kościół z całą stanowczością powinien tępić.

Następną grupę zmierzającą do zamku krnąbrnej pani Leonetty stanowili już krzyżowcy powołani przez biskupa i obdarzeni przezeń licznymi przywilejami w zamian za zniszczenie gniazda herezji oraz pojmanie przywódców sekty. Krucjatą dowodził doświadczony w licznych bojach hrabia Rajmund dor Miraval.
Długo można by opisywać heroiczne zmagania, jakie toczyły ze sobą obie strony. Można uronić łzę za czasem minionym, który nawet śmiertelnym wrogom nakazywał stosowanie się do zasad honoru i kodeksu rycerskiego. Zamek opierał się blisko pół roku siłom krzyżowców, lecz w końcu przyszedł czas, że jego mury padły, skruszone przez potężne mangonele i trebusze. Wtedy oblegający wdarli się do środka i pokonali wyczerpanych obrońców.

Kobietom i dzieciom, które schroniły się w donżonie zagwarantowano absolutną nietykalność, pod warunkiem wydania znajdującej się pomiędzy nimi dziedziczki, co też zostało uczynione.

Nie było jednak czasu na długi i dogłębny proces, ponieważ do granic Kary zbliżał się wróg i całe rycerstwo potrzebne było gdzie indziej. Leonetta de Cavarel znalazła śmierć ukamienowana w zamkowej studni, zgodnie z zaleceniami Katedraliów o traktowaniu odstępców. Egberta przekazano biskupowi, winnych zaś herezji mężczyzn, którzy nie okazali skruchy, zgromadzono w głównej sali zamku i spalono razem z całą budowlą.

Forteca, a właściwie wypalone ruiny które z niej pozostały, stała się własnością zwycięskiego wodza. Potomek zwycięzcy, poeta, Joscelin dor Miraval, w swych wierszach często wspominał o klątwie, jaką rzuciła na jego przodka umierająca Leonetta. Nie wiadomo do dziś, ile jest w tym prawdy, lecz ród dor Miraval, po licznych nieszczęściach jakiego dotknęły, już w następnym pokoleniu opuścił zdobyte ziemie i nigdy na nie nie powrócił.[/q]

Wyimek z Roczników opactwa św. Martina w Morme.

...

Czym jest zamek Cavarel obecnie, ponad dwieście lat po krucjacie?

Z dala ruiny wyglądają imponująco, wznosząc się na stromej skale ponad rzeczną doliną. W promieniu czterech mil agaryjskich [28km] od zamku nie spotka się żywego ducha. Czasem przemykają zwierzęta, czasem zbłądzą tam banici, lecz nawet oni czym prędzej opuszczają te tereny zdjęci strachem. Wolą nawet wpaść w ręce ścigającej ich straży, niż ryzykować zapuszczanie się głębiej w dzikie ostępy wokół zamku. Okoliczni chłopi twierdzą, że ta ziemia jest przeklęta. Zamek upodobały sobie upiory spalonych heretyków, jako że z braku czasu nie przeprowadzono tam niezbędnych egzorcyzmów.

Z całej budowli ostała się główna wieża o nietypowym przekroju łzy, z resztkami wiodących na szczyt schodów. Rozciąga się z niej imponujący widok na całą okolicę. Z głównej sali pozostały dwie dłuższe ściany i żebra sklepienia. Reszta to zębate rumowiska osmalonych kamieni. Dziedziniec przetrwał wieki opuszczenia dość dobrym stanie. W jego centrum znajduje się murowana, czworokątna studnia. Wewnątrz można dostrzec kamienie, wypełniające studnię niemal do połowy. Pod nimi wciąż musi znajdować się pogruchotane ciało Leonetty.

Jeśli dobrze przeszukać teren ruin, można natrafić na wylot kanału odprowadzającego z zamku ścieki. Dawniej pod częścią zamku płynął niewielki strumień, lecz oblegający twierdzę krzyżowcy skierowali jego nurt w inna stronę, chcąc odciąć obrońców od wody. Wydajność studni była zbyt mała, by wystarczyć wszystkim zgromadzonym w nim ludziom.

Już w czasach Joscelina dor Miraval starano się powszechnie unikać okolicy zamku, panoszyły się pogłoski o widmach i sabatach deviria. Drogi, prowadzące do ruin zarosły chaszczami, a okoliczne wsie opustoszały. Kilka wypraw, wysłanych przez lokalnych biskupów niewiele zdziałało w tej sprawie. Żadnemu człowiekowi nie udało się nawet dotrzeć do ruin. Wśród rycerstwa już w drodze wybuchały spory o władzę, bądź brały górę emocje i stare waśnie niszczyły jedność krzyżowców rozbijając krucjatę. Wśród duchowieństwa dominował strach i nagle przychodzące zwątpienie, które skłaniało do odwrotu, gdy tylko na horyzoncie zamajaczyły czarne ruiny.

Na jakiś czas zapomniano o nawiedzonym zamku, ponieważ w obliczu kontrofensywy Valdoru wszystkie siły państwa skupiły się na płonącej granicy.

Od kilku lat jednak, zamek Cavarel budzi niepokój Inkwizycji, a często udające się w te okolice poselstwa Oficjum zbierają doniesienia i przygotowują grunt pod ekspedycję.
Rządy Ciemności w tym miejscu muszą się wreszcie zakończyć. Czy dołączysz, Panie, do grona śmiałków, którzy z wiarą w sercu i mieczem w dłoni stawią jej czoła?

Jak można wykorzystać zamek na sesji?

Inkwizycja szykuje się do kolejnej krucjaty, zatem można dołączyć do formujących się oddziałów. Ze służbą Kościołowi wiążą się całkiem wymierne korzyści, znajomości, pieniądze, odpuszczenie grzechów.

Plotki głoszą, że w ruinach sekta ukryła swoje skarby, więc wszelkiej maści awanturnicy mogą połasić na „łatwe” pieniądze. Tak samo osoby poszukujące artefaktów mogą dać się skusić legendzie tego miejsca.

Ścigani mogą szukać miejsca, gdzie mogliby przeczekać pogoń, łowcy mogą poszukiwać kryjących się tam banitów.

W zależności od rodzaju graczy i ich celów można dopasować motywy, które mogą ich skierować do nawiedzonego zamku.

Co mogą tam znaleźć?

Wszystko, co tylko przyjdzie do głowy MG. Nie ograniczajmy wyobraźni.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Lokacja do Monastyru
Lokacja ołożona w Kindle stolicy Cynazji
Lokacja położona w stolicy Kartiny

Komentarze


Mroczny Pomiot
   
Ocena:
0
Bardzo przyjemne, brakowało mi właśnie takich miejscówek bo było tylko Virchy, San Virgado I Gardasz, thnx:)
09-12-2008 20:54
Ainsel
   
Ocena:
+3
Tekst napisany naprawdę fajnie i lekko, ale większa część to gadanie o tym, co i tak nie będzie miało wpływu na przygodę.

Według mnie to, co doprowadziło do upadku zamku Cavarel (herezja, czarna magia, walka o władzę kościoła w prowincji) powinno rozgrywać się przed BG i to oni powinni mieć faktyczny wpływ zakończenie się tej historii.

Innym pomysłem, żeby dać graczom inne powody do zbadania zamku niż złoto i inne skarby, jest wrzucenie do przygody (jako jednego z BG) potomka rodu Miraval, który chcąc znieść ciążącą nad rodziną klątwa wraca w okolice zamku i stara się rozwikłać krwawą zagadkę z przeszłości. Wszystko z upiornymi duchami w tle! Muaaa
09-12-2008 22:43
Moraine
   
Ocena:
0
Fajny pomysł z tą krucjatą i wpływem BG na historię, Ainsel. Mozna się pobawić - skoczyć w przeszłość, do przodków Graczy, albo przenieść zdarzenia do roku 1575.

Pisząc o czymkolwiek staram się dać miejsce i jego historię. Co dalej zrobią z tym MG czy Gracze to juz tylko i wyłącznie sprawa ich upodobań :-)
10-12-2008 09:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.